Ciekawa perspektywa rozwoju…

Ciekawa perspektywa rozwoju UE, o której w Polsce nic się nie mówi:

Wolny handel – tak, protekcjonizm – nie

Po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej rola „kontynentalnego Albionu” przypadnie teraz Holandii. Pod jej przewodnictwem powstał sojusz 8 państw, który może zmienić politykę Wspólnoty.

W lutym 2018 r. z inicjatywy premiera Holandii Marka Rutte powstał związek ośmiu państw, które postanowiły wypełnić lukę po Brytyjczykach i wspólnie stać się przeciwwagą dla dominującego w Europie tandemu francusko-niemieckiego. Poza Holandią współtworzą go Irlandia, Dania, Szwecja, Finlandia, Estonia, Litwa i Łotwa. Tym, co może zaskakiwać, jest oficjalna nazwa grupy: Nowa Liga Hanzeatycka. Inaczej: Hanza 2.0.

Nowa Liga Hanzeatycka skupia państwa uczestniczące od wieków w wymianie handlowej na Bałtyku i Morzu Północnym. Ale tak naprawdę łączy je nie tyle tradycja, ile raczej wspólnota interesów w Unii Europejskiej. Dotyczy to przede wszystkim poparcia dla wolnego handlu i sprzeciwu wobec protekcjonizmu, a także reguł funkcjonowania strefy euro.

Znaczenie Nowej Ligi Hanzeatyckiej może być większe, niż wynikałoby to z arytmetyki. Przede wszystkim dlatego, że jest to grupa otwarta na współpracę z innymi koalicjami regionalnymi w ramach UE. Skupiając zarówno państwa członkowskie strefy euro, jak i te spoza niej (Szwecja, Dania) oraz reprezentując zarówno państwa założycielskie UE (Holandia), jak i kraje postkomunistyczne (Litwa, Łotwa, Estonia), Hanza 2.0 może wchodzić w doraźne bądź trwałe alianse z większością państw europejskich. Może też przyjąć nowych członków, co w dłuższej perspektywie oznaczałoby korektę projektu europejskiego.

Taka perspektywa może być kusząca dla państw Grupy Wyszehradzkiej. Po pierwsze, ze względu na możliwość przedefiniowania zasadniczego podziału europejskiego wschód – zachód. Dołączając do Hanzy 2.0, Polska czy Czechy mogłyby – skądinąd zgodnie ze swoją tradycją historyczną sięgającą głębokiego średniowiecza – poczuć się częścią hanzeatyckiej Północy.

Po drugie, propozycje Nowej Ligi Hanzeatyckiej nie marginalizują państw Europy Środkowo-Wschodniej (w przeciwieństwie do planów Emmanuela Macrona) i nie zmuszają ich do szybkiego przyjęcia euro; co więcej, odsuwają też niebezpieczną dla nich perspektywę powstania wspólnego budżetu strefy euro.

Po trzecie wreszcie, wszystkie państwa środkowoeuropejskie (i postkomunistyczne) są zainteresowane utrzymaniem „anglosaskich”, wolnorynkowych zasad wymiany handlowej i wspólnego rynku usług, upatrując w tym skuteczniejszy niż dotacje czy subsydia sposób na zmniejszenie dystansu cywilizacyjnego wobec państw zachodnioeuropejskich.

Taka merkantylna, skupiona raczej na handlu i usługach niż na regulacjach i wartościach Unia Europejska, z pewnością bardziej odpowiadałaby tym wszystkim, którzy z niepokojem patrzą w całkiem nieodległą przyszłość, kiedy to Czechy czy Polska staną się płatnikami netto do budżetu europejskiego. Z drugiej strony każde rozwiązanie, które antagonizuje bądź wyklucza europejskie Południe, zagraża spójności Unii Europejskiej.

Doraźnie Nowa Liga Hanzeatycka z pewnością zwiększa znacznie Holandii, której w najbliższych latach przypadnie rola „kontynentalnego Albionu”. Niewykluczone, że spośród trzech rysujących się na horyzoncie perspektyw europejskich – francuskiej, niemieckiej i hanzeatyckiej – to właśnie ta trzecia okaże się najlepiej skrojona na naszą miarę. Już raz, w czasach największej potęgi Rzeczypospolitej Obojga Narodów, nasza droga na Zachód wiodła przez Gdańsk i Amsterdam.

https://www.wykop.pl/link/5332899/nowy-sojusz-w-europie-hanza-2-0-wypelni-luke-po-brexicie/

#polska #uniaeuropejska #holandia #geopolityka #gospodarka #handel #ekonomia #europa #neuropa #4konserwy #konfederacja

Powered by WPeMatico