Ratowanie gospodarki…

Ratowanie gospodarki finansują niezamożni. Ludzie się zorientują, że coś tu nie gra

Dr Paweł Bukowski, jest badaczem i wykładowcą na Centre for Economic Performance, London School of Economics and Political Science (LSE) oraz w Instytucie Nauk Ekonomicznych PAN. Jest współautorem (wraz Filipem Novokmetem) głośnych badań na temat poziomu nierówności w Polsce. Jest współzałożycielem grupy eksperckiej Dobrobyt na Pokolenia.

To nie jest tak, że każdy może sobie pracować, gdzie chce, w jakiejkolwiek firmie, jakby tego chcieli neoliberałowie. Nie jest też tak, że każda firma może sobie zatrudnić, jakiego chce pracownika. Niezwykle ważne jest dopasowanie pomiędzy pracownikiem i pracodawcą. Pracownik może mieć swój specyficzny kapitał ludzki, może umieć pewne rzeczy robić w konkretnej firmie, których nie umie robić gdzie indziej, są pewne koszty zatrudnienia pracownika, szukania pracownika itd.
Chcemy uniknąć powtarzania od nowa wszystkiego, co już zostało wytworzone w gospodarce. To byłaby zwykła strata dobrobytu społeczeństwa. Dlatego kluczowe jest utrzymanie zatrudnienia i wspieranie przedsiębiorców w ten sposób, że państwo pokrywa koszt zatrudnienia pracownika, ale pod warunkiem, że nie zostanie on zwolniony.

Państwo socjalne koryguje nierówności społeczne, na przykład pomaga dzieciom z biednych rodzin oraz zapewnia poduszkę bezpieczeństwa, czyli pomaga ci, jeżeli masz problem. Dochód podstawowy nie ma w sobie tych mechanizmów, bo daje wszystkim po trochę.
Uważam, że nie tak powinna wyglądać rola państwa.

Problem do końca nie zniknie, mówi się o drugiej fali, więc kluczowe jest odsianie zakażonych osób od zdrowych, tak żeby te zdrowe mogły pójść do pracy. Chyba nie ma innej opcji niż masowe testowanie ludności. To powinna być główna polityka rządu, na tym powinni się skupić.

U ludzi bogatszych oszczędności na koncie są bardzo małą częścią majątku. Oni mają majątek w postaci nieruchomości i aktywów finansowych, które są indeksowane o inflacje, więc oni tak naprawdę są przed nią chronieni.
Inflacja to więc taki regresywny podatek majątkowy, który wszyscy płacimy za tę interwencję, płacą go ludzie średniozamożni i ubodzy i to nie jest fair – dlaczego oni, a nie ci bogatsi? Dlatego proponujemy trochę to odwrócić i wprowadzić podatek majątkowy, który jest silnie progresywny, opodatkuje najbogatszych, którym udało się uniknąć wpływu inflacji.
Podatek majątkowy, jeśli w ogóle zostanie wprowadzony, to będzie czasowy. Na stałe po prostu nie przejdzie, a czasowy i tak wywoła duży opór.

Jest coś takiego dziwnego w polskim systemie, że jak jest się samozatrudnionym i ma własną firmę, to płaci się stały ZUS. To jest bez sensu. Jestem z mazowieckiej wsi i wiele osób ma tam małe firmy, np. ktoś wierci studnie, zarobi w miesiącu 2000 zł, z czego 1200 zł idzie na ZUS plus inne podatki, czyli łączne ta osoba może oddawać państwu 70 proc. dochodu. Natomiast osoba, która zarabia miliony, płaci w tym momencie taki sam ZUS i jej danina będzie relatywnie wielokrotnie mniejsza.
Naprawienie tego, czyli zlikwidowanie liniówki, wprowadzenie jakiejś sensownej progresji w dochodzie, zwiększenie kwoty wolnej od podatków i naprawienie składek zusowskich byłoby krokiem w stronę zwiększenia zdolności państwa do zbierania dochodu w przyszłości.

Grozi nam katastrofa gospodarcza. Dlatego myślę o tej całej interwencji w kategoriach inwestycji. To nie jest działalność charytatywna, to jest właśnie inwestowanie w to, żeby ludzie mogli się podnieść. Żeby nie okazało się, że odmrażamy gospodarkę i część organów w tym organizmie jest martwa.

#ekonomia #gospodarka #publicystyka #neuropa #socdem #koronawirus

Powered by WPeMatico